poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział VIII

- Bell.. czuję coś do Ciebie. Nie wiem czy można powiedzieć, że Cię kocham, bo znamy się dość krótko, ale lubię Cię bardzo bardzo bardzo. - powiedział stanowczo, a następnie musnął lekko moje usta.
Kiedy się ode mnie odsunął spuściłam głowę w dół. - Ty nic do mnie nie czujesz prawda ? - zapytał.. bardziej stwierdził. - Harry.. ja muszę Cię naprawdę dobrze poznać, ale Cię lubię. - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
Co ja gadam! Przecież czuję to samo... a może boję się tego przyznać ? On, by się ucieszył i wiem, ze nie dałby mi kosza, ale... coś jest nie tak. Wydaję mi się, że sama nie wiem co czuję.
- Coś się stało, koteczku ? - zapytał niespodziewanie.
- Ym.. no w sumie.. tak.. nie ! tak.. nie wiem. - powiedziałam zdezorientowana i oparłam się o blat.
- No mów. - rozkazał mi oschle.
- Wczoraj był tu pewien mężczyzna.. nie wiem kto to, ale na pewno Cię zna i powiedział, że.. że nie chciałby mnie skrzywdzić, ale.. ale musisz zapłacić za to co zrobiłeś... Harry, proszę wytłumacz mi ja już tak nie mogę. - zaczęłam normalnie, a skończyłam łkając.
- Ugh no dobrze. Ten mężczyzna prawdopodobnie był moim ojcem. Dostałem od niego ostatnio sporo wiadomości... On był cały czas w pracy za granicą. Moja mama ciągle mnie denerwowała. Czepiała się byle czego. Biła z najmniejszego powodu... W końcu dorosłem mniej więcej i się jej przeciwstawiłem. Powiedziałem co o niej naprawdę sądzę. I się wyprowadziłem. Miałem jako taką prace, ale niestety to mi nie starczyło. Po wprowadzeniu się do mojego mieszkania, które zostało zdebastowane nie starczało mi na nic, zupełnie. Kolega mi szepnął, że potrzebują ludzi do rozwożenia towaru.. wiesz o jaki towar chodzi. Zgłosiłem się i początkowo tym się zajmowałem, później mniej więcej wiedziałem co i jak i zacząłem sam nimi handlować i trochę się uzależniłem.
Matka przestała sobie radzić, a ojciec nie mógł przysłać kasy, bo nie miał nigdzie w pobliżu bankomatu. Zadzwoniła do mnie, ale ja ją olałem i powiedziałem, że nie pomogę za żadne skarby świata. Krótko mówiąc zostawiłem ją bez niczego, chociaż sam miałem nie mało kasy. Matka sobie nie mogła poradzić i pewnego dnia dostałem telefon, że nie żyje, że się powiesiła... szczerze ? Nie było mi jej żal ani trochę ! Ojciec przyjechał i zacząłem dostawać sms'y z pogróżkami, a na policje nie pójdę, bo mam u nich za bardzo przerąbane, przepraszam Cię... - opowiedział i podarował mi słodkiego buziaka.
Wtuliłam się w niego, powtarzając, że będzie dobrze. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Podniosłam się i poszłam otworzyć. Za drzwiami ujrzałam dość wysoką i chudą dziewczynę o lokowanych włosach, a obok niej przystojnego, wysokiego szatyna.
- H-hej... - powiedziałam niepewnie.
- Siema. Słyszałem, że jest tutaj Harry, mógłby podejść ? - zapytał.
Chłopak nie wyglądał na groźnego i chcącego zrobić krzywdę loczkowi, tak więc zawołałam go. Hazz podszedł niechętnie.
- Siema stary ! - krzyknął ucieszony, gdy zobaczył kolesia.
Chciałam ich zaprosić do środka, jednak powiedzieli, ze są tylko na chwilę. No, więc ja poszłam do kuchni a Styles został na tą " chwilę " i rozmawiał ze znajomym. Nie powiem.. domagałam się wyjaśnień. Zrobiłam sobie herbate i czekałam, aż wreszcie sobie pójdą.. nie to, że nie jestem towarzyska, ale nawet nie wiem kim są Ci ludzie...
Jak na życzenie, usłyszałam jak się żegnają. Harry usiadł obok mnie na kanapie.
Założyłam ręce na klatkę piersiową spoglądając na niego ze wzrokiem " wytłumacz mi co to było. ".
- No.. to był mój stary kumpel z dziewczyną. Powiedział, że się tutaj wprowadzają niedaleko i zapraszają nas na parapetówkę jutro... - powiedział niepewnie Hazz.
- Ooo to miło. Szkoda, że nie weszli. Dziewczyna wyglądała na sympatyczną. A gdzie się wprowadzająć ? - zapytałam.
- Chłopak to Liam, a dziewczyna Danielle. Wprowadzają się dwa domy po lewej od Twojego. - odpowiedział z uśmiechem.
Trochę nam się nudziło, więc włączyliśmy sobie jakiś film. W środku oglądania ktoś zadzwonił PONOWNIE do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć...
- O nie... - wymamrotałam po otwarciu drzwi z przerażeniem wymalowanym na twarzy...

3 komentarze: