- No, więc usiądźmy i wszystko Ci powiem. - rzekłam.
Harry wziął mnie na ręce. - no to idziemy księżniczko. - rzucił uśmiechając się, a ja tylko chichotałam.
Styles położył mnie delikatnie na kanapie i przyjęłam postawę siedzącą... on tak samo.
- No dawaj. - niecierpliwił się.
- To tak.. nie wiem czy wiesz.. i nie pomyśl sobie, że się chwalę czy się tym szczycę, ale... jestem z bardzo bogatej rodziny. To nie ma znaczenia, kiedy nie masz nikogo przy sobie... - otarłam łze spływającą po moim policzku i ciągnełam dalej. - Moi rodzice i siostra jechali rok temu do cioci na wakacje za granice, a ja wolałam zostać i pomagać babci. Gdy robiłam jej herbatę zadzwonił telefon. Poszłam go odebrać i to co usłyszałam po drugiej stronie.. to jakby ktoś wyrwał mi serce i nie pozwolił odejść. Zapytali mnie czy nazywam się Bella Carter, oczywiście powiedziałam, że tak. Potem mężczyzna powiedział tak : Nie lubię przekazywać takich wiadomości.. i mówię to z wyrazami współczucia, lecz pani rodzice i rodzeństwo zginęli w wypadku. Pan Carter stracił panowanie nad kierownicą i wjechali pod tira.
Nie chciałam dalej tego słuchać, więc odłożyłam słuchawkę... - otarłam kolejne łzy.
Styles przyciągnął mnie do siebie i wtuliłam się w jego klate, a on składał takie przyjemne pocałunki na mojej głowie. - Jeżeli nie chcesz to nie dokańczaj, koteczku.
- Dokończe! Już jest dobrze. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Więc tak jak na początku mówiłam mam trochę kasy, bo odziedziczyłam spory majątek po rodzicach i tak myślałam... że skończymy z tym. Nie pójdziesz do niej.. A jak Cię zabiorą to zapłacę kaucje. - przedstawiłam plan.
- Nie, nigdy nie będę się Tobą wysługiwał. Wolę siedzieć w pierdlu. - odrzegł ze złą miną.
- A czy ja się Ciebie o cokolwiek pytałam? Stawiam sprawę jasno. Jeżeli nie zrobisz tak jak mówię to możesz już się do mnie nie odzywac i szukać sobie mieszkania... - rzuciłam.
- Jaka Ty jesteś uparta. - uśmiechnął się i pocałował w czoło.
Starałam się zachować powagę, ale coś mi nie wyszło...
- Harry ! Ja muszę iść do pracy ! - krzyczałam.
Nie słuchając co tam Styles mamrocze pod nosem pobiegłam do pokoju się ubrać. I zbiegłam na dół. Chwyciłam torebkę i już miałam wychodzić, kiedy Harry złapał mnie za nadgarstek.
- Kochanie ja mam samochód. Zawiozę Cię. - zaproponował, a raczej stwierdził. - No okej. - rzuciłam i pobiegłam do samochodu.
Kiedy już siedzieliśmy w środku i jechaliśmy trochę mi się nudziło... - Styles. Proszę nie mów do mnie kochanie, księżniczko, koteczku. Nie jesteśmy parą i sobie tego nie życzę.. No i nie próbuj mnie całować. - nie wiem co mnie nakłoniło, żeby to powiedzieć... może po prostu uświadomiłam sobie, że to zauroczenie i może go nie kocham, ale baaardzo lubię... Ale nie na tyle, żeby posuwać się do takich rzeczy typu całowanie...
- emm no okej skarbie. - odrzekł śmiejąc się.
Przewróciłam tylko oczami i czekałam, aż dojedziemy.
Gdy dojechaliśmy Styles chciał dać mi buziaka na porzegnanie. Jednak ja się odsunęłam. - powiedziałam Ci coś. - rzekłam z pogardą.
Wysiadłam i pomachałam chłopakowi, podczas gdy ten odjeżdżał.
Na całe szczęście się nie spóźniłam. Weszłam do środka sklepu odzieżowego i przywitałam się z koleżanką, która akutalnie zamieniała się za mną, gdyż ja miałam zasiąść za kasą, a ona na zapleczu ułożyć ciuchy. - mogłabyś położyć na zapleczu moją torbę ? - poprosiłam.
Jazmin się zgodziła i poszła na zaplecze.
Nagle to sklepu wpadła Jesy.
- Jezu kobieto ! Gdzie Ty się podziewałaś?! Czemu nie dzwoniłaś co jest?! -pytała.. krzycząc.
- Spokojnie, wszystko jest okej. Poznałam na imprezie takiego chlopaka i dużo, by opowiadać... - odpowiedziałam.
- Dobra potem mi powiesz. A ja przyszłam po jakąś bluzkę czy coś...
- No to idź obejrzyj. - odpowiedziałam.
Dzień w pracy minął mi bardzo szybko. Styles się nie pojawił... pewnie zapomniał. - pomyślałam.
No, więc przespacerowałam się do domu, podziwiając po drodzę piękno mojego miasta.
Powoli już dochodziłam do niego. Wskoczyłam szybko po trzech małych schodkach i chwyciłam klamkę... Drzwi zamknięte. No cóż... Harry miał zapasowe klucze, a ja swoje. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Zdjęłam buty i rozejrzałam się. Dookoła mnie peeełno kartek. Jedna była już przy samych drzwiach. Na każdej z nich była strzałka. Śledziłam je krok po kroku. Doszłam do blatu w kuchni i znalazłam karteczkę. " Idź dalej za strzałkami. Ps. Przepraszam, ale musiałem iść do pracy... nie czekaj.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i szłam dalej. Strzałeczki doprowadziły mnie do sypialni. Na łóżku leżał wieelki karton. Podeszłam i otworzyłam go. Znajdowała się w nim prześliczna, różowa sukienka. Ucieszyłam się bardzo, chociaż martwiło mnie to " musiałem iść do pracy.. ". Dobrze wiedziałam czym się zajmuję i naprawdę się martwiłam. Przymierzałam sukienkę przykładając ją do swojego ciała.
Nagle usłyszałam głośny trzask. To drzwi od sypialni i na pewno nie Harry. Zmroziło mnie. Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy, by powoli się odwrócić...
Piękne <3
OdpowiedzUsuńświetny !
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://stypayhorliksonx.blogspot.com/ i liczę na "rewanż" <3
Ojejj <3 Śliczny :D Dalej ;)
OdpowiedzUsuń