niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział IV

Podeszłam bliżej i chwyciłam kawałek papieru w dłoń. Po przeczytaniu tekstu przeraziłam się i rzucając kartkę usiadłam na kanapę z przerażoną miną.
Harry ją podniósł i przeczytał na głos.
- Towar zabrany, ja tutaj wrócę i pożałujesz tego, że sam mi go nie dostarczyłeś... Miej oczy dookoła głowy...
Styles usiadł koło mnie i otulił swoim ramieniem.
- Przecież będzie dobrze. To nic takiego, koteczku. - szeptał mi do ucha.
- Harry Ty nie możesz tu zostać...
- Ja nie mam gdzie się podziać, przecież dobrze wiesz. Ale poradzę sobie. Proszę nie martw się. Nie lubię tego...
Chwilę myślałam i przez moment się wahałam... Ale w końcu zdecydowałam się powiedzieć.
- Zamieszkasz u mnie.
- Nie.. ja nie mogę..
- A czy to było pytanie ? - zapytałam uśmiechając się do Stylesa.
Harry odwzajemnił uśmiech i usiadł bliżej mnie. Nasze twarze powoli się do siebie zbliżały... Aż do spotkania naszych ust.
Kiedy zdałam sobie sprawę z tego co robię, powoli się odsunęłam.
- ym.. to może idź się spakować, co ? - rzekłam zawstydzona.
Chłopak skinął głową na tak i razem poszliśmy spakować jego najpotrzebniejsze rzeczy.
Styles chodził dumny z siebie jakby było z czego.. pocałował mnie.. fakt, ale to nie było nic szczególnego. Nadal nic do niego specjalnego nie czuję. Tylko dobry kolega... chyba...
Gdy torby chłopaka były gotowe postawiliśmy je na przedpokoju. Harry wstawił drzwi wejściowe na swoje miejsce i udaliśmy się do samochodu.
Włożyliśmy wszystkie torby i pojechaliśmy.
W moim skromnym domku były dwie sypialnie. Jedna moja, a druga dla gościa, w tym przypadku Harolda.
Cała droga minęła w milczeniu. To nie była niezręczna cisza.. tylko taka przyjemna. Siedziałam zamyślona i uśmiechałam się do szyby.
Gdy dojechaliśmy pomogłam Stylesowi z torbami, otworzyłam drzwi i zanieśliśmy je do pokoju, który już w sumie czekał na niego.
Pomogłam mu poukładać rzeczy w szafie i poszliśmy do kuchni.
- Ja nie mogę u Ciebie długo zostać. - powiedział.
- Ależ możesz... nie masz dobrych argumentów. - odpowiedziałam.
- Tak, mam. Po pierwsze narażam Cię na niebezpieczeństwo, a po drugie nie mogę Ci siedziec na głowie.
- Oj Harry.. nie przesadzaj... - rzuciłam.
Był już wieczór, także oboje zaczęliśmy przyrządzać kolacje. Zrobiliśmy pizze. Nie ukrywam dobrze się bawiłam robiąc ją. Kiedy była w piekarniku zaczęłam zaczepiać Stylesa... Tak dla zabawy. A on zaczął mnie łaskotać. Bezsilna ja przytuliłam się do niego i błagałam, by przestał.
Kiedy przestał podniosłam głowę do góry.. nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. W sumie nigdy nie wpatrzyłam się w jego oczy. Były takie.. pięknie zielone.. lśniące. - Kochasz mnie. - rzucił Styles z uśmiechem na twarzy. - Co ? hahaha chciałbyś. - odpowiedziałam śmiejąc się.
Nasze twarze zbliżały się powoli, centymetr po centymetrze i gdy już miały się styknąć... poczułam zapach zpalenizny.
- O nie! Pizza ! - krzyknęłam i podbiegłam do piekarnika.
Niestety nie udało się jej uratować. - To może zamówimy pizze ? - zapytałam
- A może zrobimy pop corn i obejrzymy jakiś film ? - zaproponował Styles.
Przemyślałam to chwilę i zgodziłam się. Z jednej z szafek wyjęłam paczkę z pop cornem i umieściłam w mikrofali. Ladamoment był już gotowy.
Wsypałam go do miski, podczas gdy Styles wybierał film.
Postawiłam miskę na stole i rzuciłam się na kanape. - To co oglądamy ? - zapytałam.
- Horror. - odpowiedział i włączył film.
Nie ukrywam, że film był dość straszny. Siedziałam wtulona w silne ramie Harrego. A ten tylko spoglądał na mnie z uśmiechem na ryjku.
Po filmie powiedziałam, że zgłodniałam i idę zrobić kanapki, a on miał poszukać kolejnego filmu.
Gdy kroiłam ser ktoś przytulił mnie z tyłu. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, iż to Styles.
- Co robisz, koteczku ? - zapytał ochrypniętym głosem, który przyprawiał mnie o dreszcze.
- Kroję ser, nie widać ?
Harry zaczął składać pocałunki na mojej szyi. - Harry przestań. - powtarzałam.
Jednak ten nie reagował. - Harry prze... ! - przerwał mi odwracając w swoją stronę. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy...
Tym razem wpił się w moje usta. Jakoś nie miałam ochoty tego przerywać. Uniósł mnie ku górze, a ja owinęłam swoje nogi wokół jego pasa, nie przerywając.
Nagle zadzwonił jego telefon. Postawił mnie na ziemi i ze smutną miną poszedł odebrać, a ja lekko zawstydzona zdarzeniem poszłam dokańczać kanapki.
- To dziwne.. - pomyślałam.
Styles nigdy nie wychodził kiedy ktoś do niego dzownił... A teraz wyszedł.
Nie chciałam być wścibska, ale coś mnie korciło, żeby podejść do drzwi.
Słyszałam tylko urywki.. - Nie dzisiaj, tak, nie, jutro do Ciebie przyjdę, nie dzwoń, nie mogę rozmawiać, pa. - po ostatnim słowie pobiegłam z powrotem do kuchni.
- Dzwonili ze starej pracy, muszę jutro im coś zawieść, mógłbym się iść wykąpać ?
- Tak, jasne chodź pokażę Ci łazienkę i dam ręcznik.
Razem ze Stylesem poszliśmy do łazienki, a następnie przyniosłam mu ręcznik. On poszedł się myć, a ja zjadłam kanapki i wzięłam się za sprzątanie.
Gdy wykonywałam te ostatnią czynność natknęłam się na jego telefon. Coś mnie korciło, żeby zobaczyć z kim on rozmawiał... Uległam.
Chwyciłam telefon Harrego i sprawdziłam połączenia.. nic dziwnego nie było. Tylko jakiś nie zapisany numer. (ten który dzwonił ostatni). Jego telefon był dotykowy, więc odkładając go nie chcący kliknęłam w coś.. jak się okazało we wiadomości. Wzięłam komórkę, by je wyłączyć, ale mój wzrok przykuł jeden sms-es. Co najdziwniejsze to był numer, z którym rozmawiał wcześniej.
Przeczytałam resztę, a łzy zbierały mi się w oczach...

1 komentarz: