piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział I

No nie wierzę... Nie wierzę jak ja mogłam się dać namówić Jesy na tę impreze. 
Ogółem nie przepadam za imprezami.. zdecydowanie wolę mój domek. Ale ta ? Ta impreza to totalna katastrofa.. Tutaj wszyscy jarają, piją, mają tatuaże, piercing... To nie moje towarzystwo. Denerwowało mnie również to, że faceci patrzyli na mnie jak na zdobycz... mój błąd ubierać się w obcisłą czarną sukienkę... 
Wiadomo.. przyjaciółki samej nie zostawie. Chcąc nie chcąc poszłam na górę i weszłam do pierwszego lepszego pokoju, który był pusty. 
Usiadłam na łóżku i rozglądałam się po pomieszczeniu. 
Nagle ktoś wszedł tutaj.. chłopak wyglądał na zupełnie pijanego. Miał burzę loków na głowie i w sumie był całkiem NIE ogarnięty. Usiadł koło mnie i pytał, dlaczego się nie bawię. Odpowiedziałam, że nie lubię. 
Ten jednak nalegał, żebym poszła się rozruszać. - Nie. - powiedziałam stanowczo. - W takim razie zostaniesz tutaj ze mną, tak? - zapytał. - Nigdy. - odgryzłam się. - Teraz już nie masz innego wyjścia. - wstał i zamknął drzwi na klucz, który następnie schował w swojej kieszeni. 
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i usiadłam do niego tyłem. - Jak już tu siedzimy to się poznajmy. - zaproponował. - Nie siedzę tu z własnej woli, wypuść mnie. - odpowiedziałam. - Nie, nie wypuszczę dopóki się nie poznamy koteczku. - powiedział irytująco. - Nie mów do mnie koteczku i nie, nie poznamy się. 
Chłopak podszedł do mnie stanowczym krokiem i odwrócił w swoją stronę. Dzięki temu nasze twarze dzielił ledwie centymetr... niestety. - Od dzisiaj jesteś moja, czy tego chcesz czy nie... - powiedział. Chciałam się wyrwać z jego uścisku, lecz za bardzo byłam przerażona. 
Przełknęłam ślinę i siedziałam bez ruchu. Chłopak puścił mnie i zaczął. - Jestem Harry... Harry Styles, a Ty ? - zapytał. - A ja ? Ja jestem Nie powinno Cię. To obchodzić. - odrzekłam zirytowana. Harry rzucił mi obojętne spojrzenie i wzruszył ramionami. 
W pewnym momencie ktoś zaczął dobijać się do drzwi, ponieważ musi tutaj wejść. Styles chwycił mnie za nadgarstek, otworzył drzwi i wyprowadził na zewnątrz, ale nie puścił. Ciągnął mnie dalej do zapewne jego samochodu. Próbowałam się wyrwać, ale to na nic. Był za silny. - I co masz zamiar zrobić? - zapytałam ze złością. - Zobaczysz. Ale napewno tu nie zostaniemy. - odpowiedział. - O nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Ja sie stąd nie ruszam. - Stanęłam twardo i starałam się być silna. Harry jednak zaśmiał się kpiąco i wziął mnie na ręce zanosząc do pojazdu. Uderzałam go w plecy z całej siły... jednak to na nic. Odpuściłam. 
Droga w samochodzie minęła w milczeniu. Dotarliśmy pod jakiś blok. Styles otworzył mi drzwi od samochodu i wtedy sama wysiadłam. Wyminęłam go ze zmarszczonym czołek i rękoma skrzyżowanymi na klatce. Nie musiałam się odwracać, żeby widzieć jego kpiący uśmieszek. 
Tak jak myślałam prowadził mnie do swojego mieszkania. Nie ukrywam.. przeraziłam się. 
- Nie bój się nie mam nic złego na myśli. - powiedział. Jednak wcale mnie to nie uspokoiło... ani troszkę. 
Weszliśmy do jego... nory. Bałagan, smród i nic poza tym. 
- Idź usiądź sobie na kanapie. - rzekł, a raczej rozkazał. 
Tak zrobiłam. Po chwili i on do mnie dołączył. - No, więc jak masz na imie ? 
Nic nie odpowiadając zmierzyłam go wzrokiem i odwróciłam głowę w zupełnie inną stronę. - No mów ! - tym razem krzyknął. Wystraszyłam się i zdecydowałam powiedzieć.
- Be..Bella. - jąkałam się.
- Ooo miło mi, Bella. - znów ten szyderczy uśmieszek. 
- Nooo... więc co planujesz ? Po co mnie tu przyprowadziłeś? 
- Napewno nie po to, żeby Cię przelecieć, chociaż jakbym chciał to bym mógł... 
- No to po co tu jestem ? 
- Tak jak już mówiłem.. jesteś moja i denerwuje mnie kiedy inni Cię obserwują. 
- Nie jestem żadna Tw... - przerwano mi. 
- Owszem jesteś, a teraz poczekaj tu na mnie. 
Cała zbulwersowana siedziałam i czekałam na tego kretyna, który poszedł do pokoju obok. 
Chwilę później wrócił i podał mi jakiś t-shirt i spodenki, żebym się przebrała, bo tutaj zostaję. 
- Chyba Cię popierdzieliło kolego! Nigdzie nie zostaje! - krzyczałam. 
- Jakby to jeszcze od Ciebie zależało, koteczku. 
Chwyciłam od niego rzeczy i poszłam do łazienki się przebrać. Wyszłam niechętnie i stałam w progu salonu. 
- No koteczku jak pięknie wyglądasz, chodź pokażę Ci gdzie będziesz spała. 
Ze spuszczoną głową ruszyłam za chłopakiem. 
- Tutaj będziesz spała. - Wskazał na pokój, który jako jedyna część domu był utrzymany w jako takim porządku. Pościelił łóżko i powiedział, że mogę iść spać. On wyszedł, mówiąc - Dobranoc koteczku..., a ja zostałam sama w jego czterech ścianach. Usiadłam oparta o ścianę, skuliłam się i płakałam.
Nawet nie wiem kiedy usnęłam...

~ * ~

Obudził mnie ciężar na brzuchu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam umięśnioną rękę Harrego, która ciążyła na moim ciele. Podniosłam ją lekko, by nie obudzić chłopaka, a chciałam wstać. Po pierwsze, dlatego iż czułam się niezręcznie, a po drugie, skoro nie mogę wyjść to trochę obejrzę mieszkanie...
Wydostałam się z uścisku i powoli ustałam na prostych nogach, przeciągnęłam się i ponownie usiadłam na łóżku, przyglądając się Harremu. Zauważyłam, że był dość przytojny. Jego gęste loki opadały na jego twarz, które była okolczykowana... Kolczyki miał na brwi, w nosie, w wardze... Ale to nadawało mu jakiejś takiej.. urody. Na jego policzku ujrzałam ledwie widoczną bliznę, opuszkami palców przejechałam po niej.. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdyż chłopak wyglądał tak słodko... Po chwili otrząsnęłam się. Wstałam i poszłam do salonu. Stał tam regalik. Sprawdziłam czy aby napewno nie ma Harrego w pobliżu i otworzyłam jedną z szafek regału. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam...

1 komentarz: