środa, 26 czerwca 2013

Rozdział IX

Przepraszam, ale nie miałam jakoś dzisiaj weny, jednak obiecałam IX rozdział na dziś. Mam nadzieję, że nie wypadł najgorzej... :)) Miłego czytania. xx
____________________________________________





Za drzwiami ujrzałam dwóch dość wysokich mężczyzn w mundurach... policja.
Domyślałam się o co chodzi, ale kiedy zza jednego z nich wyszła niska, blondyna o ździrowatej urodzie i ubraniu byłam pewna o co chodzi.
Kiedy o niej usłyszałam i Harry opowiadał było inaczej. Teraz gdy ją widzę, dłonie same stwarzają z siebie pięści... Domyślam sie, że jestem czerwona na twarzy. Tak bardzo chciałabym ją walnąć, niestety nie mogę...
- Coś panowie ode mnie chcą ? - zapytałam oschle, mierząc wzrokiem dziewczynę, która pusto się uśmiechała.
- W sumie tak... Czy mieszka u pani tymczasowo Pan.. yy.. Harry Styles ? - zapytał jeden z nich.
- Tak mieszka, a co paniusia ma jakiś problem ? - odgryzłam się.
- Możemy wejść ? - zapytał drugi marszcząc czoło.
Skinęłam głową na tak i wpuściłam policjantów. Blondyna również się pchała. Przytrzymałam ją ręką. - Ciebie nie zapraszałam. - rzekłam z pogardą i zatrzasnęłam drzwi.
Kiedy weszłam policjanci zakładali Harremu już kajdanki. Wiedziałam, że niebawem go znowu zobaczę, ale to wyglądało inaczej niż sobie wyobrażałam. Trochę mnie to zabolało... tak trochę bardzo..
Panowie wraz z Harrym już wychodzili. Zatrzymałam ich i złożyłam na ustach Stylesa pocałunek, a następnie otworzyłam drzwi. Otarłam łzy spływające mi po twarzy, a oni opuścili domek i odjechali.
Zamknęłam drzwi na wszystkie możliwe spusty i usiadłam na kanapie. Co ja miałam właściwie robić?
Skuliłam się i zaczęłam płakać... tak po prostu. Jeszcze nigdy nie czułam się tak bez radna.
Przypomniała mi się rozmowa z Harrym. Że wpłacę kaucje.. to wiem, ale.. nie jestem pewna jak, kiedy... ja bez niego nie pociągne zbyt długo.
Było późno. Włączyłam telewizje dla zabicia czasu, niestety nie mogłam spokojnie siedzieć, wiedząc, że osoba, która się o mnie troszczyła siedzi za kratkami...
Dawno nie jeździłam samochodem... a poza tym nie mam nawet swojego. Więc jakbym miała teraz jechać to załatwić?
Wpadłam na pewien pomysł...
Poszłam do sypialni i przebrałam się. Założyłam moje czarne rurki, białą koszulę z krótkim rękawem i czarną skórzaną kurtkę, która idealnie pasowała do szpilek.
Poszłam do kuchni. Chwyciłam z blatu kluczyki od auta Stylesa i poszłam z powrotem do sypialni. Wzięłam pieniądze, powyłączałam sprzęt, światła i wyszłam z domu zamykajac go.
Wsiadłam pewnie do samochodu, położyłam pieniądze na miejscu pasażera i pojechałam. Doskonale pamiętałam jak prowadzić.
Długo nie jechałam na posterunek. Zajęło mi to około 15 minut. Weszłam do środka i odrazu podbiłam do pierwszego lepszego policjanta. Ten przekierował mnie dalej.
Po jakiejś godzinie wszystko było załatwione. Byłam pewna siebie i bardzo zaborcza.
W końcu udało mi się go wyciągnąć. Wtuliłam się mocno w chłopaka i wyszliśmy stamtąd.
- Nie mogłaś beze mnie wytrzymać co ? - zapytał śmiejąc się.
Wyprzedziłam go trochę.
- Chciałbyś kochanie. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - A no i dzisiaj ja prowadzę. - dodałam.
Oboje wsiedliśmy do samochodu. Nie miałam ochoty jechać do domu. Chciałam jakoś inaczej spędzić ten wieczór... Siedziałam i jakoś nie mogłam ruszyć...
- Może jednak ja poprowadzę. - rzekł loczek z uśmiechem.
- To dobra, ale proszę nie do domu... - odpowiedziałam.
- O to się nie martw. - powiedział i ruszył.
Szczerze mówiąc ? Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Na zegarku prawie 2:00, ale to co...
- Wyglądasz dzisiaj seksownie. - usłyszałam.
- Ooo dziękuję. - odpowiedziałam nieśmiało.
Ponownie zawiesiłam swój wzrok na szybie... wokół nas tylko drzwa..
W końcu dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu. Zaraz po tym podszedł do mnie Hazz.
- Zamknij oczy, koteczku. Ja Cię poprowadzę. - powiedział.
Tak też zrobiłam. Zamknęłam oczy.. Myślałam, że poprowadzi mnie za rękę, jednak ten wziął mnie na ręce jak księżniczke i pilnował, żebym tylko nie podniosła powiek.
- Już możesz. - usłyszałam i postawił mnie na ziemi, a... raczej piasku.
Znaleźliśmy się na pięknej plaży niedaleko pomostu. Pomimo, że jest noc to nadal jest gorąco.
- To jak idziemy popływać ?- zażartował Styles.
- Chętnie bym popływała, ale.. nie umiem. - odpowiedziałam spuszczając głowę w dół.
- A ja chętnie Cię nau... - przerwała mu dzwoniąca komórka.
Harry pokazał gestem, że zaraz wróci i odszedł kawałek, by odebrać.
Ja wpatrywałam się w tymczasie w księżyc. Była pełnia. W pewnej chwili jakby coś mnie pchnęło.. odwróciłam się, ale nikogo nie było. Nagle szłam zaczęłam iść przed siebie... zupełnie zachipnotyzowana blaskiem księżyca i gwiazd. Nie mogłam się otrząsnąć ani nad sobą zapanować. Szłam pomostem. Zaraz jego koniec... a ja nie umiem pływać. Totalnie mnie sparaliżowało. Nie mogłam nic powiedzieć ani nie miałam nad sobą kontroli. Tylko szłam. Co się ze mną stało ?! Z oczu uroniłam kilka łez... Jeżeli Harry nie podbiegnie w odpowiednim momencie to koniec... Bałam się okropnie.

2 komentarze:

  1. Świetny, jak zresztą zawsze :D Next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne! :)
    Zapraszam do mnie: http://jednozyciedwaswiaty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń