Harry złapał mnie za rękę i pociągnął. Za chwilę staliśmy już twarzą w twarz. - Jesteś zwykłą świnią ! Puść mnie ! - krzyczałam, a ludzie dookoła się patrzyli. - Zamknij się i idź do samochodu, zaraz sobie pogadamy, idę po moje rzeczy. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
Wyrwałam się z jego uścisku i nie zważając na nic pobiegłam przed siebie... chciałam uciec.
Jednak Styles zaczął biec za mną, przyśpieszyłam. Przez zapłakane oczy nic nie widziałam. Biegłam przez siebie. Nagle usłyszałam głośny pisk opon. Stanęłam jak wryta i bezbronna zasłoniłam się rękoma. Przed oczami pojawił mi się cały obraz mojego życia. Nagle poczułam jak ktoś z całej siły pchnął mnie do przodu. Upadłam na chodnik. Po chwili odwróciłam się w stronę ulicy i... zauważyłam tłum ludzi, którzy starali się zapanować nad sytuacją, a jedna z osób dzwoniła po pogotowie. Podbiegłam do tłumu gapiów i ujrzałam Harrego. Leżał w kałuży krwi, nieprzytomny. Łzy napłynęły mi do oczu... bo wiedziałam, że to moja wina. Upadłam na kolana. Trzymając dłoń wybuchnęłam płaczem. Niby go nienawidziłam, ale jednak bolało mnie to, że cierpi. Przyjechała policja i pogotowie. Zabrali go. Dlatego, iż nie jestem z jego rodziny nie mogłam jechać z nimi. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do szpitala.
Dowiedziałam się, że Styles został już opatrzony i nadal nieprzytomny leży w sali 235. Pobiegłam do niej ile sił w nogach.
W sali ujrzałam bladą postać z burzą loków na głowie z dwiema kroplówkami. Chwilę się wahałam, ale uparłam się i stanowczym krokiem weszłam do sali. Usiadłam na krzesełku obok łóżka i studiowałam twarz Harrego. Ponownie wybuchnęłam płaczem, a twarz schowałam w dłoniach. Następnie jego dużą dłoń otuliłam swoimi i czuwałam. Płakałam bez przerwy, aż zasnęłam.
Następnego dnia wstałam i poszłam do łazienki szpitalnej, która nie była zbytnio czysta, ale na tyle, że mogłam mniej więcej się ogarnąć. Wróciłam do Stylesa. Obserwowałam uważnie jego twarz i szeptałam. - Przepraszam... nie chciałam to wszystko moja wina.
- To nie twoja wina, koteczku. - usłyszałam.
Moja twarz rozpromieniła się. Harry w końcu się obudził. Tak bardzo się cieszyłam.
- O boże Harry, przepraszam. - powtarzałam.
- Już mówiłem, nic się nie stało. Ale musisz mi to wynagrodzić. - uśmiechnął się ostatnimi siłami.
- A jak? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Najpierw opowiedz mi co się stało, a później proszę daj mi drugą szanse.
Spuściłam głowę w dół i zaczęłam opowiadać. Po minie Stylesa było widać, że mu głupio. Oczywiście postanowiłam dać mu drugą szanse, ale dopiero wtedy, gdy powe mi o co chodziło jego koledze.
- Bo.. no dobra chyba muszę Ci powiedzieć całą prawdę. Ja.. kiedyś miałem problemy, krótko mówiąc zepsułem się. Zacząłem ćpać i handlować narkotykami. Na moim ciele pojawiało się coraz więcej kolczyków oraz tatuaży... Spotykałem się z różnymi pannami na noc, a one następnego dnia znikały... Na tamtej imprezie obserwowałem Cię od początku. Wiedziałem, ze jesteś inna. Spokojna, miła, opiekuńcza, kochana, a przede wszystkim nie jesteś puszczalska.
Wiedziałem, że jesteś już moja.
W tym momencie nie wiedziałam co mam robić. Spuściłam głowę w dół i myślałam jak mam zacząć i co odpowiedzieć.
- Wiesz Harry... doceniam to i dam Ci drugą szanse. Poznajmy się na nowo. Co Ty na to ?
- Jasne, nie zmarnuje tego koteczku. - uśmiechnął się do mnie co mnie onieśmieliło.
Kilka dni później Harry był gotowy, by wyjść ze szpitala. Wiedziałam, że teraz będzie zupełnie inaczej i podejrzewam, ze lepiej.
Aktualnie szykuję się na pierwszy od jego wyjścia ze szpitala spacer. Mamy zamiar iść do parku na lody i trochę pogadać. Nic nie może zepsuć nam tego dnia...
- No, w końcu gotowa. - powiedziałam sama do siebie. - Ciekawe, kiedy będzie Styles...
Jak na zawołanie po tych słowach zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Stał za nimi Harry w jeansach, białej koszuli i czarnej marynarce. Powitaliśmy się przyjacielskim uściskiem, a on podarował mi śliczny bukiet róż. Podziękowałam mu, wstawiłam kwiaty do wazonu i razem wyszliśmy na upragniony spacer.
Wolnym krokiem szliśmy w stronę parku rozmawiając i żartując. Gdy już do niego doszliśmy poszliśmy do pierwszej lepszej budki z lodami i zamówiliśmy je. Później udaliśmy się nad stawek i usiedliśmy na ławkę. Spędziliśmy tam około dwóch godzin, a później Styles powiedział, że musi podejść na chwilę do domu. No, więc oboje wstaliśmy z ławeczki i poszliśmy do mieszkania chłopaka.
Gdy doszliśmy już z naszych twarzy zniknął uśmiech. A radość przerodziła się w przerażenie.
Drzwi były wyważone, a w mieszkaniu mega bałagan. Wszystko porozrzucane. Weszliśmy do środka, a Harry pobiegł do salonu.
- O na szczęście jest to co najważniejsze ! - rzekł.
- Harry ! Zdemolowali Ci mieszkanie, a Ty się narkotykami zajmujesz ?! - zapytałam w pół krzycząc.
- Nie, nie narkotykami. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Podszedł do mnie powoli i powiedział, żebym zamknęła oczy. W moją dłoń schował coś, a
następnie ją zacisnął. Otworzyłam oczy i dłoń, a w niej znajdowało się małe czerwone pudełeczko. Zanim je otworzyłam spojrzałam na Stylesa, który nie ukrywał szczęścia.
- No. Otwórz. - rzekł z uśmiechem.
Niepewnie otworzyłam pudełeczko. W środku był uroczy pierścionek. Spojrzałam na Harrego.
- Nie mogę tego przyjąć. - powiedziałam.
- Ależ możesz. - odpowiedział zakładając mi pierścionek na palec.
Przytuliłam chłopaka dziękując i od razu energicznie się od niego odsunęłam zauważając kartkę, która leżała na stole.
Uroczo...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;D
Omomomom, ale to jest ciekawe *o*
OdpowiedzUsuńCzekamy na IV rozdział *_____*
Suuuuper ! Czekam na następną część ; )
OdpowiedzUsuńO matko <3 Natalka!! To jest piekne <3 Omnomnom :* Pisz jak najszybciej IV rozdział !!!!!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na IV ! ;*
OdpowiedzUsuńjeju dziękuję bardzo <3
OdpowiedzUsuńDzisiaj pojawi się IV :))